Masz pytania? Skontaktuj się z nami!

+48 692 698 386

pawel.eurosportfitness@gmail.com

MG Women’s ZONE: siłownia, w której wzmacnia się nie tylko ciało

Pod koniec ubiegłego roku w Suwałkach powstało studio treningowe MG Women’s ZONE - siłownia przeznaczona tylko dla kobiet. Jego twórczynią jest Marta Górzyńska - trenerka, fizjoterapeutka, masażystka, doradca żywieniowy. W 2018 roku pani Marta (jako druga Polka w historii!) wzięła udział w prestiżowych zawodach kulturystycznych Mr Olympia. Nam opowiedziała, po co kobiety chodzą na siłownię (możecie być zaskoczeni), jak działają na nie spojrzenia mężczyzn, na czym lubią ćwiczyć, a czego w MG Women's Zone nie ma i nie będzie. Zapraszamy do lektury!

Dlaczego zdecydowała się pani otworzyć klub tylko dla pań?

Pomyślałam o tym już wtedy, kiedy jako nastolatka pierwszy raz weszłam na siłownię. Jak poczułam spojrzenia innych mężczyzn... I tak już mam, że jak już sobie coś pomyślę, to się to później kreuje, wcześniej czy później. 

Ale czy te spojrzenia były „negatywne”, czy wręcz przeciwnie?

No właśnie takie bardziej „negatywne”... To jeszcze nie były czasy, kiedy wszyscy sobie wchodzili na siłownię, tak jak dzieje się teraz; to był jakiś 1994-95 rok. Poza tym pracuję z kobietami jako fizjoterapeuta, trener i masażysta. Bardzo dobrze mi się z nimi działa i jest to grupa, z którą chyba najlepiej się dogaduję. Nawet jak załatwiam gdzieś jakieś sprawy urzędowe, to też wolę jak po drugiej stronie jest baba ;-) Drugą kwestią jest to, że kobiety często są zagubione i wstydzą się pójść na taką zwykłą siłownię. Owszem, są takie, które chcą się pokazać, czują się z tym dobrze, a tłumy jeszcze je pozytywnie nastrajają. Ale są i takie, które przeraża i ten tłum, i sprzęt, i mężczyźni... Poza tym, żeby zrobić pośladki, trzeba się wypiąć, dobrze napiąć mięsień i to nie może być krępujące. A jak z tyłu siedzi facet, to mało która dziewczyna wykona to ćwiczenie w 100 procentach.

Czy pani klientki chodziły wcześniej do tradycyjnych klubów czy siłowni?

Moje klientki wcześniej trenowały ze mną, więc to ja je wprowadziłam na siłownię. Kiedyś prowadziłam jeszcze studio, w którym prowadziłam treningi z obciążeniem własnego ciała, w małych grupach. Od momentu, kiedy otworzyłam obecny klub, nasze zajęcia przekształciły się w treningi obwodowe, ale ze sprzętem. Większość z moich klientek miała więc pierwszy raz styczność z tego rodzaju zajęciami. Były przerażone, ale już miały do mnie zaufanie, więc to bardzo fajnie się rozwinęło. Teraz mówią, że to jest ich aktywność i na tym tak naprawdę mi zależało.

Miały za sobą negatywne doświadczenia? Ktoś na siłowni na nie patrzył albo komentował ich wygląd czy to co robią?

Część na pewno miała. Poszły na klasyczną siłownię i teraz mówią, że nigdy więcej. Albo słyszały negatywne komentarze, albo za bardzo zwracały na siebie uwagę. To przecież nie zawsze są kobiety, które powinny się odchudzać. Są też takie, które mają piękne sylwetki, są umięśnione, bo od lat trenują.

I wpędzają facetów w kompleksy?

No właśnie. I takie panie są może nie nękane, ale czują spojrzenia... takie mniej pozytywne. A to też nie jest przyjemne. 

Czym różni się pani klub od klasycznej siłowni?

Nie śmierdzi ;-) Jest bardzo ładny zapach, palą się świeczki w korytarzu, jest też strefa masażu i strefa chillout, gdzie zawsze jest zaparzona herbatka. Mężczyźni mogą przyjść tutaj na masaż i rzeczywiście już zaczynają to robić, ale tę część jeszcze stale rozwijamy. To nie jest duży klub - raczej takie kameralne studio treningowe ze strefą masażu, gabinetem relaksacyjnym i gabinetem do fizjoterapii. 

Co pani zdaniem w klubie dla kobiet jest "must have", a co - zbędne? Jakieś konkretne maszyny? Wolne ciężary?

Wolne ciężary muszą być, bo jednak teraz mnóstwo dziewczyn z nimi ćwiczy. Kiedyś kobiety bały się dużego hantla, teraz się to zmieniło. Dużo zależy od tego, do jakiej grupy będziemy chcieli trafić. Wśród młodszych rządzi Instagram i publikowane tam filmiki, więc one odważnie sięgają po ciężkie hantle. Na pewno w takim klubie muszą się znaleźć maszyny na pośladki: prasy, hip thrusty, wypychania itp. To kreują media i taka jest moda, że pośladki muszą być zrobione. Obowiązkowo powinny być też wyciągi, bo kobiety lubią trenować na linkach. To jest dla nich wygodne i bezpieczne. Im mniej zamieszania, jeżeli chodzi o ustawienie, tym dla nich lepiej. 

A co można odpuścić?

U mnie na przykład nie ma bieżni. Nie lubię spędzania czasu na takim „mieleniu”. Owszem, bieżnia zawsze jest bezpieczna, więc jak nie wiemy co mamy zrobić na siłowni, to idziemy na bieżnię. Ja jednak jestem zwolennikiem innego rodzaju treningu: wchodzisz, wiesz co masz zrobić, masz plan, robisz, wychodzisz. W moim klubie stoją wave’y, czyli takie a'la orbitreki. Czekam jeszcze na kolejne orbitreki i na wioślarza, czyli coś, co od razu wymaga od nas dużego zaangażowania, pracy. Nie jest to już spacerek na bieżni, ale orbitrek, który trzeba popchnąć, który szybciej nas zmęczy. Zaczynamy od 10-15 minut, na początku nawet 5 i później idziemy w trening siłowy czy obwodowy. Nie mam też maszyn na mięśnie klatki, wystarczą hantelki. Kobiety nie muszą mieć mocno rozbudowanej klatki, to już nie jest kobiece. Staramy się cały czas iść w tym kierunku: kształtować sylwetkę, ale nie zatracać kobiecości. Dużą uwagę zwracam też na rozciąganie, więc sticki są u mnie teraz na porządku dziennym i naprawdę bardzo fajnie działają. Do tego jeszcze pilates reformer, który stał się u mnie bardzo fajną atrakcją, ale też takim podstawowym treningiem, który staram się łączyć z siłowym, żebyśmy miały mocne mięśnie i były dobrze rozciągnięte. Wzmacniamy mięśnie głębokie, żeby nasza sylwetka była pięknie wyprostowana, a nie tylko napakowana.

A czy jest coś, czego panie się domagają? Jakiejś maszyny albo sprzętu, a pani konsekwentnie mówi „nie”?

Oczywiście, bieżni! I od razu im mówię, że bieżnia jest na zewnątrz. Poza tym bieżnia zajmuje dużo miejsca i robi dużo hałasu. 

Jakie błędy popełniają panie ćwiczące na siłowni?

Zależy od grupy. Młode naoglądają się filmików, a wiadomo że nie wszystkie z nich są instruktażowe. Często są tylko specjalnie skomponowane, żeby filmik fajnie wyglądał, żeby było ciężko i atrakcyjnie. Dziewczyny nie prowadzą więc prawidłowo ruchu, nie wykonują pracy w pełnych zakresach. Często przychodzą też panie, które latami ćwiczyły fitness i wykonują ruchy na zasadzie dynamicznego „raz, dwa, trzy”, a trening siłowy tak nie wygląda. Cały czas przy nich chodzę i zwalniam, zwalniam… Uczę je też tego, co ma pracować przy danym ćwiczeniu. Zaczynają wtedy myśleć o tym, co mają napiąć, ćwiczą z obciążeniem wolniej. Uczę je świadomości ciała, a kiedy już to załapią, to w zasadzie pozostaje tylko pilnowanie techniki. Bywa jednak i tak, że pani przychodzi po pracy, żeby się odstresować i ja mówię swoje, a ona robi swoje.

Myślałam, że przychodzą do pani po prostu poćwiczyć?

Nie zawsze. Kobiety są specyficzne. Czasem przychodzą nie po to, żeby zrobić trening. Przychodzą do mnie. I to też jest bardzo ważny aspekt. Większość przychodzi na treningi personalne, z niektórymi spotykam się 2, 3, a czasem 5 razy w tygodniu. Częściej widzą się ze mną, niż z przyjaciółkami. Nawiązujemy relacje, wiem wszystko o ich rodzinach i z czasem zaczynamy się kumplować. Czasem klientka nie przychodzi więc na trening, ale po to, żeby się wygadać. Często słyszę: mam fatalny dzień, dobrze że do ciebie przyszłam. Z mojego, trenerskiego punktu widzenia, nie zrobiłyśmy w zasadzie nic, ale klientka wychodzi usatysfakcjonowana, bo minął jej ból głowy. I o to chodzi.

Czyżby pojawił się nowy trend: zamiast do fryzjera, idź na trening? 

Dokładnie. Moim założeniem było to, żeby kobietki poczuły się swobodnie. Żeby szykując się na trening pomyślały: wypić kawę w domu, czy wyjść wcześniej i wypić w klubie? Żeby po treningu zostały jeszcze chwilę, usiadły w fotelu, pozostały w tej przestrzeni między pracą, domem i obowiązkami a czasem dla siebie. Zależało mi na tym, żeby się nie krępowały, mogły przyjść na trening w za dużej koszulce męża albo topie, który kiedyś kupiły, ale wstydzą się założyć nawet w domu, bo tu coś wystaje, a tu się wylewa. Pomalutku tak się zaczyna dziać.

Stworzyła pani super miejsce. Gratulujemy i dziękujemy za rozmowę.

czytaj też: Jak urządzić małą siłownię?